poniedziałek, 8 września 2014

Dekalog wychowywania dziecka

Dziecko, na oko 2-3 lata, z mamą w sklepie. Nagle coś mu się nie spodobało (mama chce wyjść, nie chce kupić zabawki) i zaczyna przeraźliwie krzyczeć, płakać, rzucać się na ziemie. Inni ludzie patrzą na matkę, niektórzy komentują, że nie potrafi wychować swojego dziecka. Chyba wszyscy chociaż raz to widzieliśmy...


 Przed urodzeniem swojego pierwszego dziecka też patrzyłam wielokrotnie na takie sytuacje i było mi żal matki, ale też wiedziałam, że zrobię wszystko, żeby moje dziecko takie nie było.
Przeczytałam całą masę poradników i stron o wychowaniu dzieci....ale w praktyce na nic mi się nie przydały. Dlatego przez ten pierwszy rok życia mojej córki wypracowałam sobie 10 zasad, które na prawdę działają. 



1. Obserwuje swoje dziecko. Każde dziecko jest inne, ma inny charakter, temperament i nie da się dopasować do dziecka idealnej metody wychowawczej. Ale dziecko na swój sposób próbuje przekazać nam swoje emocje. Np. kiedy zmieniam pampersa córce i wycieram ją zimną chusteczką, mała posyła mi złowrogie spojrzenie.

2. Szanuję dziecko.  Dziecko jest osobny człowiekiem, tak jak i ja, ma swoje zdanie i chce, żeby je szanować. To nie znaczy oczywiście, że mu na wszystko pozwalam, ale szanuję zdanie dziecka, kiedy na przykład nie chce się już bawić na placu zabaw (mimo, że planowałam poczytać książkę i odpocząć), albo nie usypiam jej na siłę, bo powinna być już zmęczona, a ja mam dużo pracy.

3. Wykazuję zrozumienie. Nikt z nas nie lubi być ignorowany. Dziecko poznaje świat i często się w nim gubi. W związku z tym potrzebuje wsparcia ze strony rodzica. Nie bagatelizuję tego, że dziecko przychodzi do mnie ze swoimi emocjami. Nie wyśmiewam dziecka, kiedy się czegoś boi, choćby wydawało mi się to idiotyczne. Moja córka bardzo długo bała się trawy (do dziś nie wiem czemu).

4. Pozwalam dziecku podejmować decyzje. Jasne, nie pozwalam małej bawić się nożem, ale nie wyręczam jej we wszystkim. Dzieci, od małego, muszą uczyć się podejmować decyzje i widzieć ich konsekwencje. Pozwalam córce podczas jedzenia wyrzucić talerz na podłogę (nie mówię, że może, ale nie łapię go w locie), ale już tego jedzenia nie zje. I widzi wtedy konsekwencje swojego działania. Albo kiedy chce wyjść na dwór bez butów, a ziemia jest już dość zimna, mówię, że będzie jej zimno bez butów. Nie gonię jej jeśli wyjdzie bez nich, ale ona szybko wraca po buty.

5. Wyznaczam JASNE granice. I nie, nie kłóci się to z podejmowaniem samodzielnych decyzji. Dziecko MUSI mieć ograniczenia, ale jednocześnie w innych sprawach swobodę. Chodzi o to, że dziecko nie może dotykać gniazdka, krzyczeć w miejscach publicznych, czy w restauracji rozrzucać jedzenia. Z drugiej strony, w domu może zachować się głośno, czy mieć swobodę przy jedzeniu. I wbrew pozorom to wcale nie robi mętliku w głowie dziecka. Moja 13 miesięczna córka na prawdę doskonale rozumie te granice.

6. Tłumaczę, pokazuję i rozmawiam. Dziecko ma prawo nie wiedzieć pewnych rzeczy. Skąd dziecko ma wiedzieć, że nie wolno bawić się jedzeniem, chodzić zimą rozebranym, czy jeść piachu? Pokazanie i wytłumaczenie tego wszystkiego jest zadaniem rodzica. Rodzice często denerwują się, że ich dziecko na przykład wybiega na ulicę, ale tak szczerze czy kiedyś wytłumaczył ktoś temu dziecku, że tego nie wolno robić zanim wpadło na ten pomysł? Często reagujemy po fakcie, zamiast na początku zapoznać dziecko z pewnymi zasadami. I mówię do córki, zadaję jej pytania (mimo, że nie odpowiada). Mówię, że idziemy się kąpać, a potem spać, że jutro pojedziemy do babci, mówię co będzie na obiad...po prostu wszystko opisuję i tłumaczę.

7. Pamiętam, że to jeszcze dziecko. Więc nie oczekuję nie wiadomo czego. Sama się często na tym łapię, że wymagam od rocznego dziecka super dojrzałego zachowania. Kiedy mała się urodziła, ubzdurałam sobie, że ma być grzeczna i już. W efekcie każde wyjście z domu mnie stresowało, a dziecko było zatkane smoczkiem, żeby się przypadkiem nie rozpłakało w miejscu publicznym... Na szczęście szybko mi przeszło :)

8. Dziecko naśladuje głównie mnie. Ze mnie bierze przykład. Więc czasem zamiast się na nią wściekać, zastanawiam się (a raczej próbuję;) ) czy to nie ja ją tego nauczyłam. Ostatnio widziałam jak chodzi z telefonem i gestykuluje jakby z kimś rozmawiała i robiła to tak jak ja!

9. Nie tracę cierpliwości. A właściwie to staram się. To ja jestem osobą dorosłą, a nie dziecko. Niestety nam, rodzicom często puszczają nerwy. Niestety z tą zasadą jest najgorzej, ale próbuję, każdego dnia od nowa.

10. Kieruję się intuicją, nie poradnikami! I na koniec najważniejsze. Jak już wspominałam, każde dziecko jest inne, więc nie da się wyczytać jak postępować z dzieckiem, więc pamiętam, że to ja jestem matką i nikt tak jak ja nie będzie znał lepiej mojego dziecka.


1 komentarz :

  1. Myślę, że dla wielu z nas są to prawdy oczywiste, ale w codzienności o takich właśnie zapomina się najłatwiej, chcąc pójść na skróty. Ciekawy wpis :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz mi coś napisać? Chciej!

}, 10); Copyright © 2014 Dwa plus+

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi