Karmienie dziecka to chyba jeden z większych problemów. Ja byłam kompletnie zdezorientowana. Od 5 czy 7 miesiąca? Kaszka czy zupka? Kiedy mięso?
Nadal nie do końca znam odpowiedzi na te pytania, ale dzisiaj napiszę jak było u nas z początkami rozszerzania diety.
Zaczęłyśmy od marchewki w słoiku w 5 miesiącu. Dzisiaj tego żałuję, bo wiem, że żołądek mojego dziecka nie był wtedy gotowy na jedzenie. I przeraża mnie, kiedy czytam na forach o mamach, które 3,5 miesięcznym dzieciom (!!) dają już soczki.My na szczęście odkryliśmy BLW i do rozszerzania diety wróciliśmy po 6 miesiącu, kiedy Mała już sama siedziała. Ta metoda jest świetna, zwłaszcza dzięki temu, że dziecko je samo. Zanim zaczęliśmy stosować tę metodę, jedliśmy obiady na zmianę, bo jedno z nas musiało zająć czymś dziecko, które podczas posiłków nie chciało się sobą zająć. Teraz siedzimy razem przy stole, a nasza córka w foteliku je sama obiad. Posiłki są dla mnie czystą przyjemnością! Oczywiście, jest potem bałagan, ale z każdym miesiącem jest on coraz mniejszy. Na początku problemem jest to, że czasem nawet ponad połowa posiłku dziecka ląduje na podłodze, jednak bardzo szybko dziecko zaczyna zjadać większość tego co mu przygotujemy. Poza tym trzeba pamiętać, że dziecko, tak jak my, raz zje więcej a raz mniej, dlatego nie warto się spinać, że dziecko nie je tyle ile powinno.
Zalecenia WHO mówią, że dziecko do 6 miesiąca życia powinno być wyłącznie na mleku matki lub mm oraz to, że dziecko je ile chce.
To my, dorośli wybieramy odpowiednie produkty i gotujemy tak, aby dziecko miało niezbędne składniki odżywcze w posiłku, ale to dziecko decyduje ile zje. I w naszym domu to jest ważne. Mała decyduje ile zjada i nikt nie zmusza jej do jedzenia. Fakt, czasem, kiedy przez dwa dni pod rząd tylko dziubie i mam wrażenie, że nie je prawie nic, jestem poddenerwowana. Ale pozwalam i na to, a następnego dnia widzę jak moje dziecko wchłania ogromną porcję obiadu.
Dziś, nasza córka je wszystko i je to co my. Dostaje krewetki, włoską szynkę, oliwki, pulpety, makaron...je potrawy typowo dziecięce, ale też uczy się nowych smaków.
Nie oznacza to, że jesteśmy przeciwni słoikom. Są sytuacje, na przykład wyjazdy, kiedy wolę wziąć słoiki niż ryzykować to, że jedzenie będzie nieodpowiednie dla dziecka. Nasze BLW też nie jest stu procentowym BLW, bo na przykład zupy daję jej łyżeczką i nie bardzo pozwalam jej jeść samej.
Co jest ważne? Dziecko do 6 miesiąca nie potrzebuje ŻADNEGO stałego pokarmu. I mama decyduje co daje dziecku, a dziecko ile tego zje.
Poza tymi wytycznymi każda mama sama decyduje. To jest dość trudne, ja sama codziennie zastanawiam się czy dobrze odżywiam swoje dziecko. Ale warto zdać się na swoją intuicję. To my, mamy, decydujemy czy dajemy słoiki czy nie, czy produkty będą ekologiczne czy z targu. I warto czasem zaufać swojej intuicji i obserwować swoje dziecko, zamiast sugerować się tabelkami żywieniowymi producentów słoików.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Chcesz mi coś napisać? Chciej!